Wszyscy krytykujemy pangę hodowlaną jako najgorsze świństwo, deklarując że nigdy, przenigdy nie weźmiemy tego do ust. Macie absolutną rację – omijajcie to coś, co nawet nie jest rybą, z daleka. Ale potem często słyszę – „ja się zdrowo odżywiam, jem dużo ryb, jem łososia”.
Czy jesteście pewni, że jecie tego właściwego łososia?
Otóż prawda jest taka, że łosoś najczęściej dostępny na rynku to norweski łosoś hodowlany! Wszystko, co się słyszy o prozdrowotnych właściwościach łososia, że zawiera wysoką zawartość kwasów Omega-3 i Omega-6, ale także witamin z grupy B, A, D i E oraz pierwiastków takich jak cynk, potas, selen, jod, to wszystko prawda, ale pod jednym warunkiem... musi to być łosoś dziki, a nie hodowlany! Kolejna cenna informacja, szczególnie dla pań, łosoś dziki ma niewiele kalorii, więc jest idealny przy dietach odchudzających.
A teraz trochę przykrej prawdy o łososiu hodowlanym: łososie norweskie są hodowane na fermach, ryby tuczy się w klatkach zanurzonych w wodach fiordów. Karmione są najtańszą paszą, która zawiera m.in. odpady zwierzęce – wieprzowinę, kurczaki, ryby - do tego wzbogaconą antybiotykami, barwnikami, aby uzyskać pomarańczowy kolor mięsa. Miejsca hodowlane nigdy nie są czyszczone, na dnie zalega olbrzymia ilość odchodów i martwych, zmutowanych ryb. Farma to wylęgarnia chorób i pasożytów. Ponadnormatywne zagęszczenie ryb na małej powierzchni powoduje także, że ryby rodzą się zmutowane, zniekształcone, z widocznymi nowotworami, otwartymi pyszczkami. Oczywiście dla producentów nie jest to problem – miejsca zajęte chorobowo po prostu się wycina, zaś reszta tuszek trafia do sprzedaży na rynek hurtowy i detaliczny.
Jak się zapewne domyślacie, łososia hodowlanego szczególnie nie powinny spożywać kobiety w ciąży i dzieci, ze względu na dużą zawartość niebezpiecznych toksyn. Niestety w najbliższej przyszłości nie ma szans na zmniejszenie ilości niebezpiecznych środków podczas hodowli ryb, wprost przeciwnie - koncerny farmerskie lobbują, aby UE zwiększyła dziesięciokrotnie dopuszczalność pestycydów w paszach. O szkodliwym działaniu pestycydów na ludzki organizm było już setki artykułów i przytaczać ich tu nie muszę.
A zatem widać jak polityka i chciwość koncernów rybnych zatruwa nasze życie i życie ryb oczywiście. Ich działania to także ogromne zagrożeniem dla środowiska naturalnego, innych ryb, ptaków i zwierząt morskich, które zaplątują się w sieci na farmach.
Na koniec dobra rada jak rozpoznać łososia dzikiego. Pierwsza podstawowa zasada: łosoś dziki różni się od hodowlanego tym, że jest droższy. Dodatkowo, gdy porównanie obie te ryby względem siebie zauważycie, że łosoś dziki jest mniejszy, mniej tłusty, nie ma tak intensywnego koloru.
Najlepiej by było spożywać te łososie dzikie, które pochodzą z ich pierwotnego miejsca, czyli z Alaski, bowiem te ryby są najczystsze i praktycznie całkowicie pozbawione toksyn. Muszę jednak rozwiać Wasze nadzieje: taki łosoś jest u nas praktycznie nie do dostania, odległość i transport, a także specyfika mięsa tej ryby, praktycznie uniemożliwiają jej zakup na naszym rynku. Co nie znaczy że nie możecie sobie pomóc i jednak zrezygnować ze spożycia łososia hodowlanego. Na pewno warto przerzucić się na inne, trochę zdrowsze ryby. Smacznego.